Uzdrowienie Mateusza ze skazy białkowej

13 lip 2016

Nazywam się Beata i chcę opowiedzieć o uzdrowieniu mojego syna, Mateusza.

Kiedy Mateusz miał kilka tygodni, zaczęły mu się pojawiać zaczerwienienia na twarzy. Przy pierwszej wizycie związanej ze szczepieniem, pediatra powiedziała, że jest to skaza białkowa. Na początku nie za bardzo chcieliśmy w to wierzyć, bo uznaliśmy, że obecni lekarze diagnozują skazę białkową praktycznie u każdego dziecka. Jednak z czasem zaczerwienienie było coraz większe, a że było na policzku, to bardzo rzucało się w oczy. W którymś momencie postanowiłam sprawdzić, czy jest to naprawdę uczulenie na białko i przestałam jeść rzeczy zawierające białko mleka krowiego. I faktycznie po pewnym czasie zaczerwienienie zaczęło znikać. Okazało się to jednak bardzo uciążliwe, bo musiałam zrezygnować nie tylko z mleka, ale też z jogurtów, śmietany, serów, itp., co uświadomiło mi ile tego typu produktów używa się na co dzień. Ale tu nie chodziło tylko o mnie, bo ja bym wytrzymała każde takie ograniczenie ze względu na moje dziecko, tylko chodziło o Mateusza. Skaza białkowa wiązała się z tym, że nie mogłabym mu podawać, albo przynajmniej musiałabym bardzo ograniczać rzeczy z białkiem mleka krowiego.

Zaczęliśmy się modlić o Mateusza, pościć kilka dni w tygodniu. Sami walczyliśmy w modlitwie, ale też poprosiliśmy o modlitwę Pastora i Adama. Po modlitwie Pastora z włożeniem rąk i namaszczeniem olejem, uznaliśmy, że od tego momentu wyznajemy zdrowie Mateusza. Zaczęłam jeść normalnie nabiał. Oczywiście następnego dnia pojawiła się okropna wysypka, jednak cały czas wyznawaliśmy uzdrowienie i braliśmy to przez wiarę. Z każdym dniem uczulenie na policzku się zmniejszało, aż w końcu znikło całkowicie. Bóg po prostu uzdrowił Mateusza. Od tej pory jem normalnie nabiał. Co więcej, Mateusz też dostaje już produkty, w których jest białko mleka krowiego i po uczuleniu nie ma już śladu.

Bóg jest wielki! Chwała Panu!